Home / Celebryci / Zygmunt Pawlaczyk: krótka historia pilota LOT-u

Zygmunt Pawlaczyk: krótka historia pilota LOT-u

Kim był Zygmunt Pawlaczyk?

Zygmunt Pawlaczyk był postacią nierozerwalnie związaną z historią polskiego lotnictwa, zwłaszcza w kontekście tragicznym. Jego życie, choć krótkie, obfitowało w doświadczenia, od skromnych początków w Jarocinie po odpowiedzialność za życie setek pasażerów jako kapitan Polskich Linii Lotniczych LOT. Pawlaczyk urodził się 19 kwietnia 1928 roku w Skalmierzycach, a jego droga do chmur rozpoczęła się od pracy w fabryce mebli w rodzinnym Jarocinie, gdzie mieszkał do 1949 roku. Tam aktywnie uczestniczył w powojennym życiu, w tym w akcji znoszenia broni. Ukończył szkołę samochodową w Warszawie z pierwszą lokatą, co świadczyło o jego determinacji i zdolnościach.

Młodość i początki w Jarocinie

Młodość Zygmunta Pawlaczyka przypadła na burzliwy okres powojennej Polski. Dorastając w Jarocinie, aktywnie angażował się w życie lokalnej społeczności. Zanim jeszcze jego pasja do latania pochłonęła go całkowicie, zdobywał doświadczenie zawodowe pracując w fabryce mebli. Ten etap jego życia, choć odległy od przestworzy, kształtował jego charakter i poczucie odpowiedzialności, które później okazały się kluczowe w jego karierze.

Droga do lotnictwa: pilot wojskowy i PLL LOT

Decydującym momentem w życiu Zygmunta Pawlaczyka była służba wojskowa. Po pracy jako kierowca w Jeleniej Górze, skierowano go na kurs pilota wojskowego. Od 1951 roku rozpoczął swoją karierę w przestworzach, zdobywając uprawnienia na różnorodne typy samolotów, od Po-2, przez Li-2 i Ił-14, aż po potężne Ił-18 i Ił-62. Jego zaangażowanie i profesjonalizm zaowocowały awansem na stanowisko pilota PLL LOT od 1955 roku. W ciągu swojej kariery pilockiej zgromadził imponujący nalot 19 745 godzin, w tym 5542 godziny na samolotach Ił-62. Był nie tylko pilotem, ale również licencjonowanym nawigatorem lotniczym I klasy i mechanikiem pokładowym, co świadczyło o jego wszechstronności i głębokiej wiedzy technicznej. Jego zaangażowanie w pracę zostało docenione, czego dowodem była odznaka Przodownika Pracy, którą otrzymał za udział w akcji opylania lasów w Bułgarii w 1956 roku.

Tragiczny lot 5055: ostatnie chwile kapitana

Najtragiczniejszym rozdziałem w historii Zygmunta Pawlaczyka i polskiego lotnictwa była katastrofa lotu 5055. 9 maja 1987 roku, jako dowódca załogi samolotu Ił-62M SP-LBG o nazwie „Tadeusz Kościuszko”, kapitan Pawlaczyk miał na pokładzie 183 osoby. Ten lot miał zakończyć się na lotnisku Chopina w Warszawie, ale z powodu poważnej awarii silnika samolot nie dotarł do celu.

Katastrofa w Lesie Kabackim – przyczyny i przebieg

Katastrofa lotnicza w Lesie Kabackim, która miała miejsce 9 maja 1987 roku, do dziś pozostaje największą tragedią w historii polskiego lotnictwa cywilnego. Bezpośrednią przyczyną wypadku okazały się wady konstrukcyjne silnika, które doprowadziły do jego pożaru i uszkodzenia. Mimo dramatycznej sytuacji, działania załogi pod dowództwem kapitana Pawlaczyka były oceniane jako racjonalne i skoncentrowane na ratowaniu życia pasażerów. Komisja badająca przyczyny katastrofy podkreśliła wysiłki pilotów w próbie ustabilizowania maszyny i znalezienia możliwości lądowania, jednakże awaria była zbyt poważna, by można było jej zapobiec.

Zapis rozmów i ostatnie słowa załogi

Zapis rozmów z kokpitu samolotu Ił-62M SP-LBG ujawnił koszmar, jakiego doświadczyła załoga w ostatnich minutach lotu. Słowa kapitana Pawlaczyka, „Cześć, giniemy”, stały się symbolem tej tragedii. Wypowiadane w obliczu nieuchronności, świadczą o jego odwadze i pogodzeniu się z losem, ale także o głębokim żalu i rozpaczy. Zapisy te ukazują desperackie próby nawiązania kontaktu z kontrolą lotów, poszukiwanie lotniska i świadomość narastających problemów technicznych, w tym braku działania kluczowych elementów sterowania samolotem.

Dziedzictwo Zygmunta Pawlaczyka

Pamięć o Zygmuncie Pawlaczyku i jego tragicznej śmierci trwa do dziś. Jego postać jest symbolem poświęcenia i profesjonalizmu w obliczu ekstremalnych okoliczności. Choć jego życie zakończyło się w dramatycznych okolicznościach, jego dziedzictwo żyje w pamięci o nim i w miejscach noszących jego imię.

Pośmiertne odznaczenia i pamięć

Za swoje zasługi i poświęcenie, Zygmunt Pawlaczyk został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymał również Odznakę I Stopnia z Trzema Diamentami „Zasłużony Pracownik PLL LOT”, co podkreśla jego długoletnią i oddaną służbę w narodowych liniach lotniczych. Pamięć o nim jest kultywowana również w przestrzeni miejskiej – na warszawskim Ursynowie (Natolin) znajdują się ulica i skwer jego imienia. Symboliczna mogiła pilota znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, choć faktycznie spoczął w rodzinnym grobie na Starych Powązkach.

Rodzina pilota w cieniu tragedii

Tragedia lotu 5055 dotknęła nie tylko rodziny 183 ofiar, ale także bliskich załogi. Zygmunt Pawlaczyk pozostawił pogrążoną w żałobie żonę Alinę oraz syna Jacka. Co tragiczne, syn Jacek również pracował w PLL LOT, co tylko potęgowało ból po stracie ojca. Rodzina Pawlaczyków żyła w cieniu tej niewyobrażalnej tragedii, która na zawsze odcisnęła piętno na ich życiu.

Wspomnienia o kapitanie Pawlaczyku

Kapitan Zygmunt Pawlaczyk zapisał się w pamięci nie tylko jako ofiara tragicznego wypadku, ale także jako doświadczony i szanowany pilot. Choć faktyczne wspomnienia osób, które go znały osobiście, są rzadko dostępne publicznie, jego postawa w obliczu śmierci, wyrażona w ostatnich słowach, świadczy o jego niezwykłej odwadze. Jego historia jest przypomnieniem o kruchości ludzkiego życia i o odpowiedzialności, jaka spoczywa na barkach pilotów, którzy każdego dnia powierzają im swoje życie setki pasażerów.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *